Leniwiec mnie ogarnął i jakaś niemoc twórcza. Patrzę na te moje niteczki i koraliczki, kolorów cała paleta... i nic. Straszne, to pewnie przez ten ciągnący się remont. Co prawda ja za dużo się przy nim nie udzielam, ale jednak kuchnia to serce domu i jakoś mnie tak to dołuje. A żeby jeszcze się dobić to ciągle myślę o jedzeniu, które upichcę w mojej nowej kuchence. Zupki chińskie wychodzą mi bokiem.
No nic, obiecuję wziąć się w garść, coś udziergać i pochwalić się Wam.
Pozdrawiam
Translate
23 sierpnia 2011
5 sierpnia 2011
Ech...
Właśnie nie tak dawno wróciłam z Torunia. Uwielbiam to miasto. Tak na prawdę brzydko mówiąc odstawiłam mojego synka wraz z babcią do mojej siostry. I to aż na tydzień. Po raz pierwszy taka rozłąką z synkiem. Siedzę przy kompie, piszę i dudlę z tęsknoty za moim Kondziulkiem. Ech... strasznie trudno odciąć pępowinę...
2 sierpnia 2011

I znowu coś w ognistych kolorach, ale po prostu jestem spragniona słońca. Trzeci tydzień jak jestem na urlopie, a dni słoneczne można na palcach jednej ręki policzyć. Po raz pierwszy cieszę się, że nigdzie nie wyjechałam. Podczas urlopu odpoczynku za dużo też nie uświadczyłam - remont kuchni, który można podsumować jednym słowem - masakra. Ale co tam, mężuś świetnie sobie radzi, a ja mu dzielnie, jak tylko mogę i umiem, pomagam. A w między czasie udziergam coś drobnego.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)